czwartek, 22 sierpnia 2013

Szyszkowa serwetka...

   Pokazywałam już na blogu pierwszy etap jej powstania. Lubię takie szydełkowe przerywniki z kilku powodów. Jednym z nich jest to, że szydełko można zabrać wszędzie i spokojnie sobie coś na nim działać. Nie potrzeba do tego specjalnych wyczynów. Nie zajmuje też zbyt wiele miejsca ;) Ja mam przy sobie zawsze jakiś szydełkowy zestaw. Mogę wtedy w każdej wolnej chwili zrobić chociażby jedno dodatkowe okrążenie. Tak właśnie jest z ananasową serwetką. Moja babcia na ten motyw mówi - "szyszki", i to określenie jest mi jakoś bardziej bliskie. Ta moja serwetka jest już gotowa - czeka jedynie na prasowanie i foto.      

   Kończyłam ją podczas pewnej wyprawy. Foto robione wieczorową porą w samochodzie:






    Najfajniejsze jest to, że nawet będąc pasażerem można ciekawie spędzić czas. Jeszcze raz przepraszam za jakość zdjęć.

   Pozdrawiam serdecznie i zapraszam.

1 komentarz:

Dziękuję Ci za komentarz ;)