Strony

niedziela, 21 września 2014

Pfaff - Maszyna od mojej babci.

     Nie znam roku jej produkcji, jednak odkąd pamiętam, ta maszyna stała w domu mojej babci. Wiem, że wcześniej należała do jej mamy czyli mojej prababci. Czy jeszcze wcześniej miała swojego właściciela? – nie wiem. Babcia też tego nie pamięta.  Mam jednak wspomnienia, jak  babcia skracała na tej maszynie nogawki w spodniach mojego taty, jak szyła mi poszewki na jaśki.  Patrząc na szyjącą babcię zastanawiałam się , jak złapać ten rytm, aby maszyna szyła, a nie plątała nitki. Czasem wraz z siostrą i kuzynkami miałyśmy ochotę uruchomić pedał tej maszyny i zobaczyć co z tego wyniknie. 

       Mijały lata, babcia przestała szyć, a maszyna nadal „była” w jej domu. Zmieniła tylko miejsce - z kuchni trafiła do przedpokoju. Tak stała sobie kilka lat, aż w minione lato trafiła do mnie. Teraz to ja jako kolejne pokolenie mam u siebie maszynę babci. Przywieźliśmy ją do domu i tak przeczekała sobie w garażu do tegorocznych wakacji. Pomyślałam sobie że nadszedł czas, aby zająć się nią troskliwie. Mimo tego że sama maszyna jest w bardzo dobrym stanie technicznym, to jednak czas nie pozostał wobec niej obojętny. Blat ma ubytki i ślady po kołatkach, a nogi w niektórych miejscach straciły farbę.  Poza tym wszystko trzeba dokładnie porozkręcać i wyczyścić. Chciałabym mieć ją w domu. Na pewno będzie piękną pamiątką i dekoracją,  jednak chciałabym mieć też pewność, że szkodniki nie zjedzą mi parkietu ;) na dzień dzisiejszy maszyna wygląda tak:






      ... pokrywa:













      ... ma piękne zdobienia. Niestety trochę wytarte:




       W kolejnych postach pokażę Wam moją pracę nad maszyną. Wiem że trzeba ją porozkręcać, wszystko dokładnie wyczyścić, naoliwić, odmalować itp. Czeka mnie sporo pracy, ale czuję że efekt będzie tego wart. 

      Pomijając temat maszyny, zaczęłam kolejny hafcik do kompletu mojej sarenki, ale o tym w kolejnym poście. Przesyłam Wam pozdrowienia :)

12 komentarzy:

  1. Piękna i z piękną historią.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. mam maszynę tej firmy, lubię jej dźwięk. wygląda gorzej, zdobień już nie ma, pęknięty pedał i blat nie pierwszej świeżości, ale lubię ją za to, że ciągle działa i już nie jedno zszyła. powodzenia w renowacji!

    OdpowiedzUsuń
  3. Maszyna wspaniała i to że należała do Twojej Babci jest w tym najpiękniejsze. Powodzenia. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. uwielbiam takie przedmioty z duszą

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny okaz, podobny stoi u mojego wuja, muszę z nim pogadać, może mi ją odda bo bym się chciała naumieć szyć a on już nie szyje. Te maszyny dobre są on na nich i płaszcze szył.

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW piękna ta maszyna ;) takie rzeczy są bezcenne ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękna :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Też taką miałam po babci :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Maszyna superowa, mam taką po mojej teściowej.
    pozdrawiam!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękna maszyna. Przy dobrej konserwacji te stare maszyny do szycia są niezawodne. Ciekawa jestem jak będzie się prezentować po renowacji :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. U mnie w rodzinie maszynowych historii brak niestety...rządziły od zawsze ręce...ale w maszynowych historiach rodziny mojego męża...jest...stoi na strychu Singer...mama mówi, że działa, już mi dać chciała...ale ja ze współcześniejszym Łucznikiem sobie nawet nie radzę... no bo jednak w mojej rodzinie rządziły ręce :)
    Bardzo lubię wczytywać się w Pani posty :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za przemiłe słowa :) i zapraszam częściej :) Maszyna może być piękną ozdobą i pamiątką, więc już bym ją brała z tego strychu :)

      Usuń

Dziękuję Ci za komentarz ;)